wtorek, 18 listopada 2014

mission impossible 2

Krótko, zwięźle i na temat...
Parę tygodni temu pisałam o kobiecej misji ZMIENIANIA FACETÓW na lepsze ;)
Drogie panie- zwracam honor!! Nie tylko my mamy tendencję do traktowania
panów jako "materiału wyjściowego do zmian", ale jak się okazuje i panowie miewają
do tego zapędy ;) Trzeba nam zapamiętać, że ludzie zmieniają się tylko wtedy,
gdy sami tego chcą! a miłość jednak nie może (zdziałać) wszystkiego ;)



:) :) :) :) :)   :) :) :) :) :)   :) :) :) :) :) :)    :) :) :) :) :) :)    :) :) :) :) :) :)    :) :) :) :) :) :)   :) :) :) :) :) :) 

lokatorzy

Ostatnio udaje mi się zapoznawać z lokatorami na Fiołkowej :)
Okazuje się, że w moim bloku mieszka sporo starszych osób...
Mieszkam tu od 3 lat, a nie znam tak naprawdę żadnego sąsiada. Kiedyś zapukał
do moich drzwi zakłopotany, młody chłopak, chcący pożyczyć klucz francuski,
ale że nawet nie widziałam, czy i gdzie coś takiego mamy, odesłałam go z niczym :/
Takie są uroki życia w dużym mieście, gdzie każdy goni dzień za dniem, a sąsiedzi
spotykają się przypadkowo w windzie ;)
Wiem, że na moim pietrze od jakiegoś czasu jakaś młoda para wynajmuje
mieszkanie. Teraz poznałam 2 starsze panie- z III i VI pietra :)
Bardzo sympatyczne kobiety, jedna dziś nawet do mnie pochwaliła
całą młodą, lokatorką brać naszego bloku, że my "tacy grzeczni" i w ogóle ;)
Miłe to było :) i od razu wprawiło mnie w dobry nastrój, a akurat do pracy szłam.

                                          Kazik "Sąsiedzi"


jesienna plucha

Pogoda się wyraźnie pogorszyła- temperatura spadła, siąpi deszczyk, gdzieniegdzie
zawieje wiatr... Dni są coraz krótsze, zmrok coraz szybciej zapada... Listopad w pełni!!
W takie dni jak ten, niesamowicie mi się dłuży w pracy, dziś nie było inaczej :(
Na całe szczęście doczekałam się końca swojej zmiany i bez żadnych planów- dla odmiany,
zamierzam spędzić dzisiejszy wieczór spokojnie i w domu :)
W takie wieczory jak dzisiejszy, najchętniej oddaję się relaksowi przy dobrej muzyce
i czymś smacznym do jedzenia ;) Chodziła za mną ostatnio kiełbasa smażona na patelni
z cebulką! Gośka w pracy mi takiego smaka na nią zrobiła :) Nie oparłam się pokusie,
choć kiełbasy nie jadłam od bieszczadzkiego ogniska, kiedy to próbowałam wytłumaczyć
Marcinowi- buddyście nowe zasady mojego pseudo wegetarianizmu ;) Ninka- mój
żywieniowy mentorze, wybacz, ale kiełbaska była PYSZNA :) Poza tym przyrządzona
w taki sposób, ma też wartość sentymentalną; przywodzi na myśl dom rodzinny i coroczne
"wożenie słomy" do szklarni :P No i z Niuńkiem mi się b.kojarzy :) Zawsze był domowym
amatorem kiełbachy ;)

Jeśli macie ochotę posłuchać fajnej muzyczki, to przesyłam linka do listy topowych
kawałków lat '60 i '70 :)
https://www.youtube.com/watch?v=UCmUhYSr-e4&index=7&list=RDMb3iPP-tHdA 

                                   "A Whiter Shade Of Pale" - Procol Harum