poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Turystki niesubordynowane

Miało być inaczej, a wyszło jak zwykle. Ostatnio to "jak zwykle" dominuje podczas
naszych wycieczek. Miałyśmy bardzo ambitny plan weekendowy. Plan, na który nawet
dał się zwabić Uchwyt. Plan, który zakładał wędrówkę poza szlakiem. Chciałyśmy wejść
na Cubrynę i jak Bóg da na Wielkiego Mięgusza, który Baśkę od dawna męczył. No
i Bóg nie dał nam tam dotrzeć. Mądre BCS-ki zignorowały komunikat o wzmożonych
kontrolach TPN na szlakach tatrzańskich i ledwo zeszły z oficjalnej trasy, a już- wedle
proroczego snu Cyganki sprzed tygodnia, zostały złapane na gorącym uczynku i ukarane
mandatem za brak wpisu do rejestru wędrówek poza szlakami. My takie wprawne turystki,
a olałyśmy coś takiego. W sumie same jesteśmy sobie winne. Mandat wypisano- na szczęście
Panowie z TPN potraktowali nas wielce promocyjnie, ale zawrócić o niczym niestety trzeba
było. Uchwyt się zaciął i powiedział, że nigdzie nie pójdzie, więc został pod Mokiem, a my
lekko rozczarowane, ale niezrażone do dalszego działania, szybko zmodyfikowałyśmy plan
i we 4 z Żukiem Basi pomaszerowaliśmy na Kazalnicę i Mięguszowicką Przełęcz pod Chłopkiem.

Piękny poranek nad Morskim Okiem
Wrota Chałubińskiego
Mnich a za nim Cubryna i MSW nieopodal


A oto galeria niesubordynowanych turystów. Lamy a nie turyści!! Psia krew!!
Mówi się trudno i nauczkę popamięta się na przyszłość!!
Ruda
Uchwyt
Góralka
Forcz
Żuczek


Nasz pierwotny plan się co prawda nie powiódł, ale i tak jak zwykle było cudnie. Szybko
pogodziliśmy się ze stratą i ruszyliśmy dalej na szlak- inny. Cubryna i MSW nie były nam
pisane tym razem.
"zawróceni" w komplecie tuż po zawróceniu ;)

BCS

Jest i kask Grabarza :)

Widok na Kazalnicę spod Przełęczy pod Chłopkiem
Na przełęczy z Izą

uchwytowe wygłupy

Idąc przez Świstówkę do D5SP

D5SP przed nami


Do "Piątki" poszliśmy już tylko we 3 z Izą i Uchwytem. Reszta pojechała do Krk.
W schronisku czekał na nas Michał z Wrocławia, który w Tatrach hasał już od tygodnia
z kolegami z liceum. Wszyscy razem spędziliśmy przemiły wieczór, a potem każdy umościł
sobie legowisko (na zewnątrz) gdzie się dało i poszliśmy lulu. W niedzielę Uchwyt z rana
wrócił do Krk, a my po śniadaniu ruszyliśmy na Kozi Wierch fragmentem Orlej Perci. I raz
mogłam zobaczyć czym to się je ;) Było bardzo ciekawie :)

D5SP

Poranny widok z mojej miejscówki do spania

D5SP

W  drodze na Kozi Wierch

Chwila oddechu 

Michał- górski sprinter ;)

Iza się skrobie do góry