poniedziałek, 8 grudnia 2014

"Lubię ten stan"

Od dzieciństwa siostry bombardowały mnie dobrą, rockową muzyką :)
Pamiętam jak byłam w II klasie podstawówki i uczyłam się katechizmu przed
przystąpieniem do Komunii Św. W przerwach nauki przykazań, studiowałam
teksty Hey z płyty "?", którą Wanda dostała na któreś urodziny :)
Z Anetą ciągle śpiewałyśmy "Teksański". Cała moja znajomość z Carolikiem
naznaczona jest Heyem.
Hey towarzyszy mi od dzieciństwa nieustannie i niezmiennie. Jest to bez wątpienia
mój ulubiony polski zespół. No i Kaśkaaaaaaaaa :) Bez Kaśki nie byłoby Heya.
Nosowska to kobieta mądra, wrażliwa, autentyczna, i wspaniała artystka.
Tak się przyjęło, że od czasów liceum, każdego roku zimą chadzam na koncerty Hey.
Najczęściej towarzyszył mi Carolik. Tym razem jednak Sojka się zdecydowała pójść :)
Koncert był jak zwykle wspaniały :) Grali stare i nowe kawałki, tak że każdy mógł
usłyszeć coś dla siebie :) Ja ogólnie cenię Ich wszystkie płyty- te nowe bardzo do mnie
przemawiają, bo obrazują emocjonalną metamorfozę Kaśki. I mój stan również ;)
Odżyło we mnie mnóstwo wspomnień :) Zwłaszcza tych licealnych :)
Takich moich i Carolikowych :)

"Lubię ten stan
Rozkoszne sam na sam
Cisza i ja
Cisza, ja i czas
Udaję, że świat zamyka się
W tych czterech ścianach, a za nimi pustka
Lubię ten stan
 Cisza, ja i czas"
"Chciałabym móc zanurzyć głowę
w strumieniu twojej świadomości
bezpowrotnie
chciałabym przez judasze oczu
twoich łagodnych
spojrzeć
 kto tam? kto jest w środku?"
"Nagle coś drobiażdżek wręcz
 Na manowce złości wywiódł mnie
 Kochaj mnie mimo wszystko"
"A co jeśli to ja
Może mnie nie rozpoznałeś
A co jeśli to ja
Dźwigam sens, którego łakniesz
Zagłusza mnie znów miejski gwar
Czytaj z ust
 A co jeśli to mnie wyglądałeś"
"Pytam i błądzę, zatem nie pytam
Chybiam o wieczność, omijam punkt
Życie to spacer po prochach klasyków
 Jestem i zniknę, istoty przeniknąć nie zdołam i tak"





Weekend w Łyczanej

Wyjazdy weekendowe do domu są zawsze bardzo intensywne :)
Nadrabiam wtedy zaległości, których sporo się zbiera podczas mojej
niebytności u rodziców.
W domu zawsze się coś dzieje :) Tym razem było sporo "mikołajkowego"
zamieszania. Micho z niecierpliwością czekał na przyjście Św.Mikołaja :)
Z tego tytułu był bardzo grzeczny i bardzo ważył słowa, co u niego w ostatnim
czasie należy do rzadkości ;) Ostatecznie został bardzo sowicie przez Świętego
obdarowany, tak, że można by było obdzielić jego podarunkami całe
przedszkole :) Kiedy prezentowa gorączka nieco minęła, sobotni wieczór
spędziliśmy z Michem na tańcach - hulańcach.
Zuzu jak zwykle była pogodna, spokojna i niesamowicie urocza.
Chyba po ciociach odziedziczyła ten urok osobisty ;)

Taneczne harce z Michem
 Przytulanki z Zuzu

Przytulanki z Zuzu c.d.


Już niebawem Święta Bożego Narodzenia i znów będziemy nadrabiać
zaległości. I raz od roku będziemy wszyscy w komplecie :)
Będzie głośnooo :D

:)