poniedziałek, 22 grudnia 2014

Fresh start

Zbierałam się trochę do tego... Zeszło mi parę lat... Mowa tu o spowiedzi.
Ostatni raz kiedy byłam i dostałam rozgrzeszenie, to było przed ślubem Niunków,
prawie 4 lata temu. Był czas kiedy się buntowałam, nie chciało mi się chodzić
do spowiedzi, czy też mi nie zależało, nie wiem, ale przestałam chodzić.
Potem zamieszkaliśmy z Ł. i już wiadome było, że kiepsko będzie przy spowiedzi,
z odpuszczeniem, więc profilaktycznie nie chodziłam. W zeszłym roku znów poczułam
potrzebę oczyszczenia się. Poszłam... Niestety rozgrzeszenia nie dostałam :(
Chociaż się tego spodziewałam, to jednak po cichutku liczyłam, że może jakimś
sposobem uda się. Nie udało się. Pamiętam, jak szłam do ławki i płakałam. Było mi
strasznie przykro... Znów minął rok... Niestety tyle mi zajęło porządkowanie życia.
Poszłam dziś :) z powodzeniem :) Tak więc zaczynam na nowo :)
Alleluja :)

Ja od dziś jak ten anioł jestem :P
Aureola z daleka widoczna jest :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz